Wiem.. wiem, że wszystko jest dobrze, i lepiej będzie. mimo to ukazują się w mojej głowie obawy, obrazy bez niczego, określające moje nadzieje.
Mam świadomość sytuacji, a mimo to.. coś pociąga w tą stronę smutku.
Szukam myślami pomocy, wskazówki, aby przyśpieszyć temu tępa.
Nie powinnam.. potem i tak wyjdzie co ostatnio.. dlaczego mój anioł stróż nie okaże mi swojej opieki.
Święta ? heh.. nie ma świąt. nie ma tego całego zatargu. Sama przed sobą ukazuje siłę, ale ona jest tylko lekką, materią, rozpadającą się im bliżej nas jest.
Będę zawsze za wszystkim. Będę za wami, za tym, za tym co było, jest, będzie, za uczuciami, targającymi mą dusze.. Wszak..
Nic nie jest teraz normalne, wszystko podejrzanie, zachłannie dobre.
Gdzie ten czas gdzie nie byłam na tyle odważna by stanąć, przed światem, przed samą sobą i powiedzieć, te kilka słów, które mam w głowie, te, że jednak szczęście istnieje, a teraz w mojej duszy.
Dziwnym jest też to jak wszystko się zmieniło.. Odeszli, pojawili się, ranili, sprawiali radość.
Coś było, teraz tego nie ma.. i co ? tak to miało być. Nie zmieniaj tego.. proszę.. odejdź..
Był wieczór.. ciemna jesienna pora..
Nadeszła, przechodząc przez las, ukazując życie.
Potknęła się, wstała.. opłakana, słabsza..
Idąc dalej, mijając ludzi, płakała.
Czuła ból, cierpienie, żal..
Znów potknęła się..wstała ze łzami w oczach..
Idąc, mijając ludzi, płacząc, upadając...
Wstawała za każdym razem, z coraz to większymi, gorzkimi łzami.
Silniejsza.. nie znając jeszcze tego uczucia.
Załamywała się, poddawała..
Upadki bolały coraz bardziej, ludzi było coraz więcej..
Inni.. wszyscy inni.. Zmieniali się, gdy ona przystała.
Była sama.. samotna zbłąkana dusza.
Czując tylko ból na ciele i w sercu patrzyła na nich smutnymi oczami.
Oni, bezuczuciowe istoty, przychodząc, odchodzili.
Ona, mijając kolejnego, ruszyła..
Poczuła siłę.. Biegła..
upadła.. dlaczego ? znów poczuła samotność..
Bolało bardziej.. wszystko dobre odeszło.
Wstała z pogardą w oczach, z zaciśniętymi pięściami.
Krzycząc, ruszyła przed siebie..
Mijając ludzi.. nie spoglądała..
poczuła wsparcie swojej osoby, siłę od niej bijącą..
postanowiła..
zapadła w szczęściu..
na zawsze,.
nie zależnie od mijających ją ludzi..
odnalazła światło.. ~~M.
Odnajdźmy szczęście niezależnie od mijających nas ludzi, oni zawsze będą odchodzić.. my pozostaniemy.
Mam świadomość sytuacji, a mimo to.. coś pociąga w tą stronę smutku.
Szukam myślami pomocy, wskazówki, aby przyśpieszyć temu tępa.
Nie powinnam.. potem i tak wyjdzie co ostatnio.. dlaczego mój anioł stróż nie okaże mi swojej opieki.
Święta ? heh.. nie ma świąt. nie ma tego całego zatargu. Sama przed sobą ukazuje siłę, ale ona jest tylko lekką, materią, rozpadającą się im bliżej nas jest.
Będę zawsze za wszystkim. Będę za wami, za tym, za tym co było, jest, będzie, za uczuciami, targającymi mą dusze.. Wszak..
Nic nie jest teraz normalne, wszystko podejrzanie, zachłannie dobre.
Gdzie ten czas gdzie nie byłam na tyle odważna by stanąć, przed światem, przed samą sobą i powiedzieć, te kilka słów, które mam w głowie, te, że jednak szczęście istnieje, a teraz w mojej duszy.
Dziwnym jest też to jak wszystko się zmieniło.. Odeszli, pojawili się, ranili, sprawiali radość.
Coś było, teraz tego nie ma.. i co ? tak to miało być. Nie zmieniaj tego.. proszę.. odejdź..
Był wieczór.. ciemna jesienna pora..
Nadeszła, przechodząc przez las, ukazując życie.
Potknęła się, wstała.. opłakana, słabsza..
Idąc dalej, mijając ludzi, płakała.
Czuła ból, cierpienie, żal..
Znów potknęła się..wstała ze łzami w oczach..
Idąc, mijając ludzi, płacząc, upadając...
Wstawała za każdym razem, z coraz to większymi, gorzkimi łzami.
Silniejsza.. nie znając jeszcze tego uczucia.
Załamywała się, poddawała..
Upadki bolały coraz bardziej, ludzi było coraz więcej..
Inni.. wszyscy inni.. Zmieniali się, gdy ona przystała.
Była sama.. samotna zbłąkana dusza.
Czując tylko ból na ciele i w sercu patrzyła na nich smutnymi oczami.
Oni, bezuczuciowe istoty, przychodząc, odchodzili.
Ona, mijając kolejnego, ruszyła..
Poczuła siłę.. Biegła..
upadła.. dlaczego ? znów poczuła samotność..
Bolało bardziej.. wszystko dobre odeszło.
Wstała z pogardą w oczach, z zaciśniętymi pięściami.
Krzycząc, ruszyła przed siebie..
Mijając ludzi.. nie spoglądała..
poczuła wsparcie swojej osoby, siłę od niej bijącą..
postanowiła..
zapadła w szczęściu..
na zawsze,.
nie zależnie od mijających ją ludzi..
odnalazła światło.. ~~M.
Odnajdźmy szczęście niezależnie od mijających nas ludzi, oni zawsze będą odchodzić.. my pozostaniemy.
Komentarze
Prześlij komentarz